Opis: | Kod obrazka: D 12742 | Sknerus wybiera się w odwiedziny do jednego nieposiadanego przez niego kawałka dżungli w Indiach, by znaleźć źródło nowych dochodów dla siebie, jak i dobrą pracę dla biednych ludzi. Są wraz z nim siostrzeńcy i stary słoń, wychwalany przez centusia pod niebiosa. Wkrótce bogacz zostaje przyjęty na audiencję u maharadży – ten odmawia mu możliwości zatrudnienia jego poddanych, gdyż musi utrzymywać ich biednymi – wtedy bogate zagraniczne kraje wysyłają pomoc humanitarną, która trafia tylko w ręce maharadży. Audiencję przerywa Zyzio, który informuje wuja, że Donald znalazł antyczną kolumnę z napisami w grece, opowiadającą o historii Aleksandra Wielkiego, który zatrzymał swój podbój świata na Shambali, starym bogatym hinduskim mieście. Wyrusza za nim maharadża, by przeszkodzić w planach odkrycia miasta. Korzystając z ciapowatości słonia kaczory trafiają do wrót Shambali – całe miasto znajduje się pod gigantycznym lasem deszczowym. Zwiedzając miasto, kaczory natrafiają na pomnik Wisznu, pod którym znajduje się panel sterowania z dziesięcioma awatarami. Pod panelem sterowania zostają Siostrzeńcy, gdy Donald i Sknerus wybierają się na dalsze zwiady – trafiają w pułapkę z tygrysami, gdzie jedynym ratunkiem okazuje się pomnik Buddy – okazuje się, że po wciśnięciu awataru Buddy przy pomniku Wisznu, pułapka znowu się zamyka, a kaczory są uratowane. Donald i Sknerus wpadają w kolejne pułapki – Kriszny, Ramy i Parasuramy, Vanamany, Naraszimy, Matsyi i w końcu docierają do skarbu Shambali. Niestety, podłoga zaczyna się cofać i kaczorom grozi wpadnięcie do rwącej rzeki. Gdy by uratować skarb wystarczy nacisnąć przycisk ostatniego awatara przeszkadza im w tym maharadża – wszystkie bogactwa spadają do rzeki. W tym samym czasie maharadża postanawia nacisnąć przycisk ostatniego, dziesiątego avatara – Kalkina, który ma przynieść powódź w karze za chciwość ludzi. Gigantyczne pomniki Śiwy niszczyciela i Kali Zabójczyni niszczą Shambalę i jedyną ucieczką okazują się stare kanały, które niechcący wcześniej odkrył Donald. Gdy maharadża i kaczory docierają do miasta, okazuje się, że z podwodnej jaskini wypłynął cały skarb Shambali – dostał się on w ręce biednych wieśniaków, którzy postanawiają opuścić sułtanat i zostawić maharadżę samego – wraz z jego zerem, wymyślonym przez hinduskich matematyków.
Do czasu tworzenia tego komiksu Rosa pracował mając narzucony limit 24 stron na komiks – początkowo więc w komiksie miały być zawarte tylko niektóre z awatarów. Jednakże Egmont był na tyle miły, że pozwolił Donowi narysować dodatkowe cztery strony, by wszystkie 10 awatarów mogły zostać użyte.
“Doskonale pamiętam jak to się zaczęło. Wiedziałem, że następna historyjka musi być o Sknerusie i miałem nadzieje że to ten moment, by stworzyć komiks o tropieniu mitycznego skarbu. Miało to być coś takiego, co młodzi czytelnicy polubiliby w ten sam sposób, w jaki teraz starsi lubili komiksy Barksa o poszukiwaniach kopalni Króla Salomona. Wziąłem globus i bez namysłu zadecydowałem – Indie. Następnym krokiem było zebranie stosów książek i magazynów „National Geographic” – i poszukiwanie fabuły.
Część z magazynami jest prosta – mam wszystkie wydania z 50 lat w domu i dodatkowe dwie ściany z encyklopediami. Jednak zawsze zaczynam research od wyczyszczenia półek z książek z miejscowej biblioteki. Dalej przekopuję się przez stosy literatury i notuję ważne i mniej ważne rzeczy. To zwykle jest najfajniejsza część tworzenia komiksu! Historia jest niesamowicie interesująca, lecz pewnie nie miałbym wymówki w przekopywaniu się przez historię dawnych cywilizacji, gdybym nie był artystą. Historia w szkołach często opiera się na datach i nazwiskach i dopiero gdy masz czas by świadomie zagłębić się w tajemnice, intrygi i heroiczne poświęcenia, odkrywasz ją prawdziwie.
Tak więc nigdy nie napisałem scenariusza bez wcześniejszych poszukiwań, gdyż najlepsze scenariusze są w książkach historycznych. Pierwsza ciekawa informacja jaką znalazłem, dotyczyła marszu podboju świata przez Aleksandra Wielkiego, który nagle zmarł gdy dotarł do Indii w 326 r. p.n.e. Żołnierze natychmiast przestraszyli się nieznanego niebezpieczeństwa. To tło historyczne. Czy Aleksander podbijając Indie mógł zatrzymać się z powodu spotkania niesamowitego stróża wspaniałego miasta pełnego skarbów, które mogło także zafascynować Wujka Sknerusa? Właściwie, czemu nie?
Kod obrazka: GC MM1999-20 | Następną rzeczą było wymyślenie, co mogło być tym nieznanym zagrożeniem. Starożytne Indie kultywowały więcej mitów i czciły więcej bogów niż jakakolwiek inna znana kultura, więc to była następne zadanie dla detektywa. Pożyczyłem pół tuzina książek o hinduskich religiach i mitach, i przeszperałem je. Najbardziej interesującą rzeczą jaką tam znalazłem, było dziesięć awatarów. Wyobraziłem sobie starą komnatę ze skomplikowanym systemem zabezpieczeń, gdzie bogowie pomagają uratować się Sknerusowi. Jednak cały ten research spowodował (zresztą, często się tak dzieje), że miałem więcej informacji niż miejsca na umieszczenie ich w komiksie. Na szczęście, dzięki redaktorom Egmontu, komiks nie ma tytułu „Treasure of Most Avatars” (Skarb Wielu Awatarów) czy „The Treasure of All (Except 4) Avatars” (Skarb Wszystkich (Oprócz Czterech) Awatarów). Uff!
Gdy to było gotowe, musiałem odszukać, jakie są prawdziwe element otoczenia dla tego komiksu. Zanotowałem, że typowa hinduska świątynia jest pokryta posągami i płaskorzeźbami setek bogów. Co mogłem zrobić? Nie chciało mi się rysować tych wszystkich bożków. Wtedy jednak odkryłem, że najbardziej interesujące budynki były wykute – nie było fasady! Ha! Jaskiniowe miasto w moim komiksie jest inspirowane świątynią w Ajancie, w prawdziwym zaginionym mieście, które brytyjscy łowcy tygrysów odkryli w 1819 roku. Hindusi przez 700 lat drążyli w skale aż 29 świątyń, a wydaje się, że połowę tego czasu zajęło ich projektowanie. W każdym razie, wejście do mojej komnaty jest oparte na świątyni Karli na płaskowyżu Deccan.
Przedsłowie kończy się tutaj, ale by zachować ciągłość – teraz posłowie. Teraz jest dobry moment, byś przeczytał historyjkę.
Wejście do tych dużych schodów w moim komiksie jest kopią Bramy Umarłych w Angkor Thom, jednej z fantastycznych świątyń, które Hindusi wybudowali w Kambodży. Angkor jest również zaginionym miastem, które odkrył Henri Mahout w 1800 roku. Zostało zarośnięte przez ponad 600-letnią dżunglę i jest idealnym modelem dla wszystkich zaginionych miast w filmach czy komiksach.
Inna brama, ta na skraju zagubionej doliny, jest przerysowana z bramy prowadzącej do wielkiego Stupa w Sanchi w środkowych Indiach. Publiczna łaźnia w moim mieście (to dosyć ważne) ze ściekiem, jest oparta na wielkiej łaźni w Mohejo Daro. Było to wielkie hinduskie miasto z 20 tysiącami mieszkańców, którzy już czterdzieści pięć wieków temu mieli podłączoną wodą, gdy Europejczycy żyli w chałupkach, a Stonehenge było nowiusieńkie!
Moje zagubione miasto pochodzi z czasów Aleksandra Wielkiego. Profesorowie historii mogą zauważyć, że niektóre ze świątyń, które przerysowałem, były wybudowane dużo później. Jednak wykorzystałem swoją artystyczną sprawiedliwość, by stworzyć jak najbardziej interesującą scenerię. Innym przykładem jest klasyczna sylweta Śiwy, boga tańca, którego delikatnie zmodyfikowałem umieszczając atrybuty Wisznu – dysk, muszlę, berło i kwiat lotusu – w rękach posągu. Nie pytajcie mnie o symbolikę tych rzeczy, po prostu to zrobiłem i chcę byście wiedzieli, że było to bezsensowne.
Jako fan kina nie mogłem rozpocząć rysowania (czy to też pisania scenariusza) bez obejrzenia kilku starych klasyków w poszukiwaniu odwołań, jakie mogłem umieścić w fabule! Zobaczyłem kilka filmów Kiplinga o zaginionych świątyniach – „Junglebook” Braci Korda z 1942 roku i „Gunga Din” George’a Stevensa z 1939, w którym to Cary Grant jest przerażony spragnionym krwi kultem Kali – jest to ta wielka kobieta, która niszczy stół dowodzenia Awatarami w komiksie. A, i klika detali z wnętrza pałacu maharadży pochodzi z „Asterixa i latającego dywanu”. Tomiki Asterixa są nieocenionym źródłem dla ciekawych i dokładnych odwołań!
Gdy jesteśmy już przy maharadży… początkowo chciałem użyć Maharadży Jaksiemastanu ze starego klasyka Barksa o przerośniętych pomnikach Korneliusza Kwaczaka, jednak Byron Erickson namówił mnie, by stworzyć nowego maharadżę. Twierdził, że bohater Barksa nie jest typem oszusta, którego potrzebujemy w tym komiksie. Leniwy słoń Sknerusa nie miał mieć początkowo tak dużej roli. Właściwie, to maharadża miał go sprzedać naszym naiwnym przyjaciołom by ich opóźnić. W trakcie prac stwierdziłem, że ten słoń powinien dostać jednak większą rolę.
I wreszcie, po tych wszystkich odrzuconych stronach z nigdy nie użytymi notatkami, po walce z pisaniem I dialogami oraz nową wersją scenariusza, po zmieszczeniu się w dokładnie 28 stronach, gdzie każdy kadr jest niczym jeden z puzzle, i po spędzeniu ośmiu tygodni przy stole do rysowania – jest! Komiks jest skończony! To takie proste!
Teraz jest on wasz i oczekuję od was, byście spędzili jedenaście tygodni czytając go. No dobra, 20 minut też jest dobre. I dzięki za bycie fanem Kaczora Donalda!”
|